Motyw miłości i pracy w wybranych utworach pozytywizmu

Miłość i praca to jedne z najcenniejszych wartości w świecie
ludzkim.

Dzięki miłości czujemy się młodsi, słowem kochamy wszystko – otaczający
nas świat, ludzi, czujemy się jak w niebie. To anielskie uczucie sprawia, iż
sądzimy, że życie to prawdziwy dar z góry. A praca? To również sens życia ludzkiego,
jak sądziło wielu z pozytywistycznych twórców, w tym Eliza Orzeszkowa.
Te dwa motywy – miłości i pracy – od dawna już były poruszane na kartach literatury
światowej. W „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej „jesteśmy świadkami” miłości pomiędzy
reprezentantami dwóch skłóconych rodzin: Korczyńskich i Bohatyrowiczów. Ale
cóż oznacza nawet największa kłótnia, zwada w obliczu tak potężnego uczucia,
jakim jest miłość? Młoda, piękna Justyna Orzelska zakochuje się w Janie – potomku
rodu Bohatyrowiczów. Miłość tych dwojga ludzi jest odwzajemniona. Justyna i
Jan bardzo się kochają, nawzajem poznają siebie, zapominają o barierach społecznych.
Wreszcie się pobierają. Nie stanowi dla nich problemu pochodzenie. Nie! Justyna
Orzelska nie uważa się za kogoś lepszego, mądrzejszego od Jana. Mimo że w rzeczywistości
jest szlachcianką, to także kapłanką pracy, która potrafi porozumieć się z prostymi
ludźmi. Kocha pracę, widzi w niej sens życia. Podobnie zresztą, jak Benedykt
Korczyński czy jego syn. Oni z kolei chcą zmienić stosunki panujące na wsi.
Witold podejmuje się próby pogodzenia obu rodzin. Ponadto wypełnia jedno z naczelnych
haseł pozytywistycznych. Pragnie uzdrowić społeczeństwo, jest świadom jego choroby.
Andrzejowa Korczyńska propaguje naukę – uczy dzieci. Wszyscy – oprócz kilku
„tzw. pasożytów” (Kirło, Różyc, Emilia, Zygmunt Korczyński, Orzelski) dzielnie
pracują bądź dla siebie, bądź nawet dla całego społeczeństwa.
Tymczasem w „Lalce” Bolesława Prusa miłość jest zupełnie inaczej przedstawiona
niż w „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej. Wokulski tak mówi o swoim losie: „A jednakże
ten Don Kichot był szczęśliwszy ode mnie. Dopiero nad grobem zaczął budzić się
ze swych złudzeń… A ja…”
Stanisław Wokulski – jeden z czołowych bohaterów „Lalki” Bolesława Prusa – po
śmierci swojej żony Minclowej, za namową Rzeckiego udaje się do teatru. Tutaj
zauważa natchnioną twarz błękitnookiej blondynki. Jest nią Izabela Łęcka. Odtąd
Wokulski traci głowę dla „swojej kochanki”. To dla niej zdobywa fortunę, wysyła
kwiaty artystom teatralnym. Pragnie za wszelką cenę zdobyć serce Izabeli. Ta
jednak absolutnie się nim nie interesuje. Nie chce wiązać się z „pniem z czerwonymi
rękoma”, pogardza Wokulskim. Dla niej liczą się tylko ludzie z tytułem, a tego
Wokulski nie miał. Stach (jak często nazywał go Rzecki), bezgranicznie zakochany,
nie dawał za wygraną. Chciał zostać arystokratą, ale był kupcem. Tak oto charakteryzował
swój społeczny awans: „Z komórki przy sklepie do buduaru hrabiny, co za skok?
Czy aby nie za prędko awansuję?” Człowiek sukcesu, filantrop, pozytywista, nie
mógł poradzić sobie ze sferą uczuć miłosnych. Omamiony przez Łęcką, próbował
nawet popełnić samobójstwo, ale został uratowany. W końcu zrozumiał, że Izabela
to dumna i zimna kobieta, niezdolna do jakichkolwiek uczuć, cały czas zapatrzona
w swój świat „wiecznej wiosny”. Ale i tak było mu trudno zrezygnować z tego
uczucia. Poniósł klęskę, „został przywalony gruzami feudalizmu” – jak powiedział
doktor Szuman. Przyczyną tragedii Wokulskiego była Łęcka – zdemoralizowana,
zdegenerowana i fałszywa egoistka, pseudokobieta – „Lalka”. Wokulski – zrozpaczony,
zawiedziony nie mógł już znaleźć szczęścia w miłości. Pomimo starań Rzeckiego
nie poślubił pani Stawskiej. Przegrał, ale jeszcze większą klęską wg mnie byłby
związek z tak zimną kobietą – Łęcką.
W „Potopie” Henryka Sienkiewicza niewątpliwie parą zakochanych są Kmicic i Oleńka.
Andrzej Kmicic, najpierw odrzucony przez ukochaną, w końcu został zrehabilitowany
w jej oczach. Udowodnił, iż nie jest zdrajcą, że miłość do ojczyzny jest równie
wielka jak do Oleńki. Uczucie głównych bohaterów „Potopu” miało wiele momentów
kryzysu, ale jednak przetrwało. Młodzi byli sobie przeznaczeni.
Miłość Raskolnikowa do Soni pozwoliła z kolei moralnie odrodzić się głównemu
bohaterowi „Zbrodni i kary”. Radion bardzo kochał Sonię, wierzył, że 8 lat katorgi
na Syberii nie przeszkodzi mu w tym pięknym uczuciu. Też tak myślę.
A jak przedstawiali miłość poeci pozytywistyczni? Jednym z mistrzów poezji epoki
„pary i elektryczności” jest Adam Asnyk. Wprowadził on do poezji nową tematykę
wierszy – erotyczną. W „Karmelkowym wierszu” opisuje swoje rozczarowanie kobietami,
które są niezdolne do przeżyć miłosnych. Nazywa je lalkami i proponuje cukierki
– karmelki. W „Między nami nic nie było” ukazuje przelotne uczucie dwojga ludzi.
Przy tym umiejętnie przyrównuje je do opisu przyrody. W końcu jednak stwierdza,
że nic nie osiągnął w miłości, ale nie ma czego żałować, bo „między nami nic
nie było”.
Praca – zarówno ta organiczna, jak i u podstaw – była jednym z naczelnych haseł
pozytywistów. Nowele – krótkie, jednowątkowe utwory o zwartej kompozycji i zakończone
pointą – bardzo często przedstawiały pracę. Gatunek ten negatywnie ocenił wiele
środowisk społecznych. Ukazywał wypaczenie i wynaturzenie haseł epoki rozumu.
Na wsi potrzebne jest nauczanie, szerzenie kultury, wiedzy o życiu. Tak też
myśleli autorzy nowel pozytywistycznych. Gdyby nie analfabetyzm głównego bohatera
„Szkiców węglem” Henryka Sienkiewicza, to jego małżeństwo nigdy nie obawiałoby
się „człowieka z edukacją” – Zołzikiewicza. Świadome by było swoich praw, wiedziałoby,
iż mężczyzna jako jedyny żywiciel rodziny nie musi iść do wojska. Ale skąd tego
wszystkiego miał się nauczyć prosty chłop? Od urzędnika, księdza czy nędznego
pisarza gminnego – Zołzikiewicza? Właśnie dlatego tworzyli pozytywiści tacy
jak: Orzeszkowa, Prus, Sienkiewicz czy Konopnicka. Chcieli ukazać swoje jakże
wzniosłe cele. Praca u podstaw czy praca organiczna były formą dialogu z prostym
ludem, pomocy i solidaryzmu społecznego z tą warstwą społeczną.
Miłość i praca są tak wszechobecne w literaturze pozytywizmu, jak we współczesnym
świecie. Ja tak naprawdę nie przeżyłem jeszcze tej prawdziwej „pięknej” miłości
i szczerze mówiąc, jeżeli miałbym jej doświadczyć, to chciałbym, aby była ona
zdecydowanie odwzajemniona, a nie – nieszczęśliwa i romantyczna. Niewątpliwie
jednak jest pewne, iż te dwa motywy (tzn. miłości i pracy) to największe cnoty
humanistyczne, coś pięknego i sensownego.
[AS]

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *