Uwaga! Dulska jest wśród nas!

 

Jak znaleźć Dulską? Nic prostszego. Wystarczy, drogi czytelniku, pomieszkać kilka lat na tej, czy innej ulicy danego miasta, miasteczka lub wsi i obserwować bacznie ludzkie zachowania. Zapewniam – zajęcie zarówno pasjonujące, jak też nieco ryzykowne.

Podam więc lepiej przykłady.

Przykład 1:

Przechadzasz się letnią porą po ulicy Z. i zauważasz żywo rajcującą
gromadę starszych pań stojących z założonymi rękoma. Wtem pojawia się jakaś
raczej skąpo ubrana przedstawicielka płci pięknej. Stare spryciary milkną i
spod zmrużonych powiek dokładnie lustrują przechodzącą osobę. Gdy ta znajdzie
się w odpowiedniej odległości, z ostrym krytycyzmem oceniają strój, dzieląc
się przy tym całą pewną i domniemaną wiedzą na jej temat.

Przykład 2:

Starszy pan zabiera wnuczki, a przy okazji inne małe dzieci z sąsiedztwa
na spacer, w trakcie rozdając słodycze i pytania typu: „Kasieńko ile emerytury
dostaje twoja babcia?” Oczywiście odpowiedzi pilnie oczekuje jego żona.

Przykład 3:

Druga w nocy. Impreza urodzinowa 18-letniego wnuka państwa… w
pełni. Pijani młodzieńcy wyskakują przez okna z dzikimi okrzykami, na sąsiednim
podwórku ląduje petarda, a ktoś usiłuje wejść do swojego samochodu przez bagażnik.
Kilka dni potem szczęśliwa babcia opowie ci o wspaniałej zabawie, jednocześnie
ostrymi słowy zgani pijaństwo swego sąsiada.

Przykład 4:

Były kierownik, członek PZPR (też byłej), który jawnie okradał swój
zakład nagle zapada na zawał. Co niebywałe, zaczyna regularnie uczęszczać do
kościoła. Pod twoim płotem zrobi sobie śmietnik, a na zirytowanie odpowie, iż
Ewangelia nakazuje ludziom wzajemnie się miłować.

Przykład 5:

Wchodzisz do narożnego sklepu i przypadkowo dowiadujesz się, że
za 6 miesięcy wychodzisz za mąż. Możesz też usłyszeć, jak to ksiądz przegrał
w karty samochód (mianowicie poloneza), albo pijany syn pani… usiłował podpalić
dom.
Lecz istnieje też niepowtarzalna szansa ujrzenia rozjuszonej sklepikarki, rzucającej
chlebem w zapijaczonego męża, który wygraża jej butelką oranżady. I tak dalej.
Wniosek jest prosty: Dulskie i Dulscy są wśród nas, czego ukryć się nie da.
„Śmieszą, tumanią, przestraszają”. Czym?
Mianowicie rozmiarami i dziwactwem ukutych przez siebie plotek. Potrafią nawet
pochować ludzi za życia i wiedzieć wszystko nie ruszając się z domu.
Mogą „podwyższyć” każdemu bez wyjątku „familię”, poruszyć przodków z czwartego
pokolenia, aby przywołać niechybnie istniejące w twym rodzie „dzieje grzechu”.
Milczeniem pokryją to, że niektórzy z nich leżeli pod płotem w stanie spożycia.
Jedni tkwią bezczynnie całymi godzinami w oknie albo przed srebrnym ekranem,
a wygrażają komuś dlatego, że założył telefon.
Inni wreszcie, po nabożnym wysłuchaniu mszy św., wychodzą przed kościół, komentując
czyjąś fryzurę, a co gorsza – puszczając wiązankę ohydnych słów.
To wszystko zdarzyło się w mieście X, parafii Y, na ulicy Z.
Spytasz, cierpliwy czytelniku:
Czemu i skąd wiem aż tyle?
No cóż, może sama też jestem Dulską.
[PG]

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *