Starsze pokolenie poetów wobec wojny i okupacji.

Przeżycia wojny i okupacji odbiły się trwałym piętnem na
twórczości polskich poetów tego okresu. Inne jest jednak widmo wojny u twórców,
którzy debiutowali przed rokiem 39, inne u tych, którzy dopiero sięgali po pióro.

Starsi zdają się być mniej załamani klęską narodu; widzą nadzieję na przyszłość,
mówią o patriotyzmie, konieczności walki. Są silniejsi i odporniejsi, bo bogatsi
w doświadczenia. Mniej zbuntowani i rozżaleni w stosunku do losu i historii,
gdyż przeżyli już swoją młodość. Skonfrontowali marzenia z rzeczywistością;
osiągnęli cele bądź nie, ale na pewno mieli możność zasmakowania trudów i radości
ludzkiej egzystencji. Znali życie. Czy to samo można było powiedzieć o młodych,
którym u progu dojrzałości runął cały świat?
Starsze pokolenie poetów za podstawową wartość, jaką chciało odnaleźć w społeczeństwie
w obliczu zagrożenia wojną, uznało patriotyzm, gotowość walki, poświęcenia życia
żołnierza w imię wolności ojczyzny. Jeszcze przed tragicznym wrześniem 1939
r. Władysław Broniewski napisał:
„A jeśli przyjdą podpalić twój dom
Ten, w którym mieszkasz – Polskę”
– Bagnet na broń!”
Ten wiersz to agitacja, apel do wszystkich Polaków, przypomnienie o świętym
obowiązku. To wreszcie wskazanie drogi działania przez poetę-przewodnika. Podążanie
ową drogą przez żołnierza polskiego w okresie wojny nie zostało oczywiście przez
poetów niedocenione. Pojawiła się gloryfikacja żołnierskiego czynu i bohaterskiej
postawy. Konstanty Ildefons Gałczyński wzniośle i pięknie pisał o uroczystym
marszu obrońców ojczyzny do nieba:
„Czwórkami do nieba szli, żołnierze z Westerplatte.”
I nie było w sercach tych młodych szeregowców żalu czy cierpienia. Istniało
tylko poczucie dobrze spełnionego obowiązku; przekonanie, że walczyli i giną
w słusznej sprawie. Stracili życie, lecz nie zawiedli Polski.
Śmierć w tym utworze straciła aspekt osobisty. Nie była porażką człowieka, lecz
słodką ofiarą złożoną w darze ojczyźnie.
Podobna wizja śmierci w obronie kraju rysuje nam się w wierszu Juliana Przybosia
pt. „Póki my żyjemy”. Żołnierz, który nie ma karabinu i musi bezczynnie patrzeć
na ginącą stolicę, mówi o honorze takiej śmierci:
„gdy tu, w rozwalonym schronie,
z jeszcze żywych ostatniego tchu
otworzyłbym nasz hymn narodowy”.
Wysoką wartość ma nie tylko śmierć na szańcach, lecz także dramat i cierpienie
ludności cywilnej. „Ballady i Romanse” Władysława Broniewskiego to tragiczny
obrazek losu dziewczynki imieniem Ryfka, zagubionej w okrutnym świecie wojny,
skazanej na pewną śmierć. Autor zestawia cierpienie owej Żydówki ze świętą męką
Chrystusa. Służy to gloryfikacji śmierci tych, którzy giną niewinnie.
Grozę okupacji, nalotów i bombardowań bardzo autentycznie i obrazowo przedstawia
również Antoni Słonimski w utworze pt. „Alarm”. Ludzie żyją w nieopisanym strachu
i napięciu. Dźwięk syren zamontowanych na niemieckich samolotach to dla nich
krzyk samej śmierci. Lecz wtóruje mu bicie dzwonu, jako tego, który głosi: powstaniemy
do walki! I o tym marzy autor wiersza. Wierzy, że jego naród wyjdzie jeszcze
ze schronów i zbrojnie odpowie na ataki wroga. „Ten alarm trwa…” Znów więc ujawnia
się nam patriotyzm i gotowość do walki.
Obok wierszy przedstawiających tragedię i cierpienie narodu polskiego, spod
pióra poetów wychodziły też takie, w których jedynym symptomem wojny jest tęsknota
do spokoju, ciszy, rodziny i domu. Mam na myśli utwory Konstantego Ildefonsa
Gałczyńskiego: „List jeńca” i „Sen żołnierza”. Nie ma w nich koszmaru dni walki,
nie ma krwi, huku dział, jęku rannych. Jedynie niewysłowione pragnienie miłości,
bezpieczeństwa domowego zacisza.
„Pierwsza przechadzka” Leopolda Staffa to wyraźne potwierdzenie wiary w odrodzenie
narodu. Tego zastraszonego, zmęczonego, otoczonego zwaliskami ruin. Staff przepowiada
mu zmartwychwstanie; tchnie w niego nadzieją, zapewnieniem, że wszystko jeszcze
wróci do normy. Nadejdą znów dobre i szczęśliwe czasy.
„Będziemy znowu mieszkać w swoim domu,
Będziemy stąpać po swych własnych schodach”.
Jest to doskonałym odbiciem postawy poetów starszego pokolenia, o których powiedziałam,
że mniej mieli żalu do historii o los generacji niźli młodzi. Bo czy np. w poezji
Krzysztofa Kamila Baczyńskiego dostrzeżemy choćby szkic świata powojennego?
Nie. Natomiast Staff, jak również Julian Tuwim w wierszu pt. „Kwiaty polskie”
mają odwagę takie wizje przed nami roztaczać. Co więcej, Tuwim wynajduje nawet
pozytywne aspekty powojennej ruiny państwa. Liczy bowiem na jego odbudowę z
pominięciem chorych struktur. Chce, by Polacy, stawiając fundamenty na nowo,
oparli je na prawie i sprawiedliwości
„niech prawo zawsze prawo znaczy,
a sprawiedliwość – sprawiedliwość.”
Świadczy to znów o większej zdolności asymilacyjnej ludzi starszych do zaistniałej
sytuacji. Gorycz, strach, tragedia, to dla nich nie jedyne uczucia, które niesie
ze sobą wojna. Pojawia się też nadzieja, tęsknota za wolnością, wola walki i
poświęcenie życia w imię wolności ojczyzny.
[MP]

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *