Jacek Soplica – bohater narodowy czy zawadiaka szlachecki?

    Jacek Soplica to jedna z głównych postaci
„Pana Tadeusza”, choć czytelnik poznaje go nie jako Jacka Soplicę, lecz jako księdza
Robaka.

Cała prawda wychodzi na jaw dopiero podczas spowiedzi na łożu śmierci,
kiedy ksiądz Robak wyznaje Gerwazemu, że to on jest Jackiem Soplicą, któremu Gerwazy
wiele lat temu poprzysiągł śmierć. Trzeba bowiem wyjaśnić, że Jacek Soplica zamordował
niegdyś Stolnika, u którego służył Gerwazy.
W młodości Jacek Soplica słynął jako największy zawadiaka w
okolicy, a do tego niezrównany zdobywca serc niewieścich. Gdy wyruszał na wojnę,
stawało za nim zawsze kilka tysięcy szlachciców, tak że niejeden książę musiał
się go obawiać. Rzadko kiedy udawało mu się spędzić choć jeden dzień bez bójki
lub pojedynku.
Zdarzyło się jednak, że Jacek poznał Ewę, córkę Stolnika. Stolnikowi
bardzo zależało na utrzymywaniu dobrych stosunków z Jackiem, z którego siłą zbrojną
trzeba było się liczyć. Nie bez znaczenia były też głosy na Sejmie, jakie mógł
zapewnić Soplica. Dlatego Stolnik manifestował wszem i wobec swoją gorącą przyjaźń
do Soplicy. Nazywał Jacka swoim największym przyjacielem, zapraszał go często
na wspólne uczty czy polowania. W związku z tym Jacek miał wiele okazji, aby spotkać
się z Ewą. Zakochał się w niej szaleńczo, marzyło mu się małżeństwo. Do małżeństwa
potrzebna była jednak zgoda Stolnika, który zawsze bardzo starannie omijał ten
temat, sprowadzając rozmowę np. do polityki.
Gdy stało się już oczywiste, że Jacek poprosi o rękę Ewy, podano
mu podczas jednej z wizyt czarną polewkę. Był to znak, że Jacek nie jest mile
widzianym kandydatem na męża dla Ewy. Urażona duma sprawiła, że Jacek poprzysiągł
Stolnikowi zemstę.
Los sprawił, że jakiś czas później zamek Stolnika zaatakowali
Moskale. Jacek widział całe zdarzenie, choć nie przewodził Moskalom, jak później
powszechnie sądzono. Gdy jednak nadarzyła się okazja i Stolnik wysunął się na
chwilę zza osłony, Jacek strzelił do niego, raniąc go śmiertelnie.
Od tego czasu uchodził już nie tylko za największego zawadiakę
w powiecie, ale także za zdrajcę, zwłaszcza że Moskale i prawdziwi zdrajcy kraju
traktowali go jak swojego kompana. Gdyby chciał, mógłby zdobyć w Rosji olbrzymi
majątek.
Jeżeli na tym skończyłby się życiorys Jacka Soplicy, jego ocena
byłaby dość jednoznaczna. Byłby to kolejny przykład szlachcica, który w przypływie
gniewu i pychy gotów był posunąć się do najgorszych czynów. Mickiewicz jednak
nie uczynił z Soplicy postaci jednowymiarowej. Przeciwnie, Jacek Soplica jest
postacią dynamiczną, czyli ulega przeobrażeniom.
Czując skruchę i borykając się z olbrzymim poczuciem winy po
czynie, jakiego dokonał, postanowił odkupić swe grzechy. Najlepszym rozwiązaniem
wydawała mu się praca na rzecz zniewolonego kraju. Został tajnym emisariuszem,
brał udział w przygotowaniach do wojny, która miała wybuchnąć, gdy Napoleon wkroczy
do Rosji. Działał w przebraniu, przybierając imię księdza Robaka i zakrywając
swą twarz mnisim kapturem. Poświęcił się swojej działalności całkowicie. Jego
najwyższym i najważniejszym marzeniem było niepodległe państwo polskie. Jak wyznaje
na łożu śmierci, najwyżej cenił te spośród swoich czynów, które nigdy nie zyskały
rozgłosu i nie przyniosły mu sławy bohatera, choć z całą pewnością mogłyby.
Czy więc Jacek Soplica był zawadiaką czy bohaterem? Życie człowieka
jest zbyt długie i różnorodne, aby można było je określić jedną etykietą. Nikt
nie jest do końca prawy, nikt chyba też nie jest całkowicie zepsuty. Największy
bohater może okazać się tchórzem, a zwykły szaraczek wielkim bohaterem. Dlatego
wydaje mi się, że nie można umieścić Jacka Soplicy w jednej szufladce. W młodości
był zawadiaką i hulajduszą, trudno też przebaczyć mu morderstwo, którego dopuścił
się „z prywatnej zemsty, nie zaś pro publico bono”, jak to określa Gerwazy. Z
drugiej jednak strony uczynił wiele dobrego dla kraju, prowadząc bez ustanku działalność
emisaryjną. Tutaj już nie ma wątpliwości, że działał pro publico bono, nie zaś
dla własnej chwały i sławy. Pytanie może brzmieć tylko: czy czynami, których dokonał
jako ksiądz Robak, odkupił grzechy młodości? Wydaje mi się, że tak. Jego poświęcenie
i wiara w słuszność sprawy, za którą walczył, są chyba ważniejsze niż porywy pychy
i gniewu, jakie zdarzały mu się w czasach, gdy jako Jacek Soplica miał opinię
pierwszego szlachcica w okolicy.
[ML]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *