Opis obrzędu wywoływania duchów.
Dziady jest to pogański obrzęd pochodzący
z Litwy, który odbywał się ku pamięci zmarłych przodków. Od czasu, kiedy oficjalnie
zapanowało chrześcijaństwo, dziady odbywały się potajemnie, w kaplicach lub pustych
domach niedaleko cmentarza.
Jak więc wyglądał ów obrzęd? Zbierano się oczywiście w nocy, w pełnej konspiracji.
Nie zapalano nawet świec, uroczystość odbywała się w całkowitych ciemnościach.
W miejscu, w którym dziady się odbywały, przygotowywano suto zastawiony różnymi
potrawami i trunkami stół, przeznaczony dla duchów. Gdy wszyscy znaleźli się już
w środku i zamknięto drzwi, zgodnie z rytuałem guślarz rozpoczynał przywoływanie
duchów. Guślarza, który przewodniczył całej uroczystości, wspierał chór, złożony
z obecnych w kaplicy ludzi.
Na początku przywoływano duchy lekkie, czyli takie, których
grzechy nie były poważne. Po chwili zwykle zjawiał się duch, wzbudzając wśród
zgromadzonych znaczne poruszenie, i zaczynał opowieść. Opowiadał o swych ziemskich
przewinach, mówił, czego potrzebuje do zbawienia. Po wysłuchaniu skarg ducha ludzie
podejmowali decyzję, czy mogą mu w jakiś sposób pomóc. W przypadku duchów lekkich
zawsze było to możliwe, czasem wystarczyło np. danie zjawie do skosztowania ziarna
gorczycy.
Po duchach lekkich przychodziła kolej na duchy, na których
sumieniu ciążyły poważne grzechy. Ich pojawieniu się towarzyszyło wiele niezwykłych
zjawisk, pojawiały się np. ptaki, słyszano różne niepokojące dźwięki, sypały się
iskry etc. Takie duchy zazwyczaj nie mogły otrzymać pomocy od ludzi, gdyż ich
grzechy były zbyt ciężkie. Skazani byli na wieczne potępienie, a ich dzieje były
dla zebranych przestrogą.
Istniała też kategoria duchów pośrednich. Ich grzechy były
dość poważne, nie były to jednak grzechy najcięższe. Tu nie można było mieć pewności
co do wyroku. Zwykle możliwe było udzielenie pomocy takiemu duchowi, lecz nie
musiało to być regułą.
Spotkanie z każdym duchem kończyły słowa, wypowiadane przez
Guślarza: „A kysz, a kysz!”.
Dziady trwały zwykle do pierwszego piania koguta, do chwili, gdy zaczynało świtać.
Guślarz dawał wtedy znak, że uroczystość dobiegła końca, a ludzie zaczynali się
rozchodzić do domów.
[ML]