Nauczyciel moich marzeń.

W życiu młodego człowieka do grona najważniejszych dla niego
osób, oprócz rodziców, z całą pewnością należą nauczyciele. To od nich w znacznej
mierze zależy, czy lata szkoły będą miłym wspomnieniem, czy też będą kojarzyć
się z pasmem udręk.

Na nauczycielach spoczywa szczególna odpowiedzialność. Nauczyciel nieuczciwie
postępujący wobec ucznia, lub nauczyciel, któremu brak doświadczenia i chęci,
może na zawsze przekreślić szanse ucznia na spełnienie swoich marzeń lub znacznie
realizację tych marzeń utrudnić. Zadanie nauczyciela jest tym bardziej skomplikowane,
że powinien indywidualnie traktować każdego ucznia w zwykle licznej klasie.
Nie da się przecież każdego sprowadzić do przeciętnego Jasia Kowalskiego, wobec
którego można by powielać raz sprawdzone metody nauczania.
Jak więc wygląda ów nauczyciel moich marzeń? Przede wszystkim musi to być człowiek
z prawdziwą pasją podchodzący do swojego przedmiotu. Człowiek, który poświęcił
kilka lat studiów na poznanie tego przedmiotu nie dlatego, że tak wyszło, ale
dlatego, że tak pragnął. Wydaje mi się, że jeżeli nauczyciel naprawdę kocha
swój przedmiot, często potrafi tą miłością (a w każdym bądź razie sympatią)
zarazić swoich uczniów. Jest to więc przynajmniej połowa sukcesu.
Po drugie powinien to być człowiek, o którym ludzie czasem mówią: „to jest nauczyciel
z powołania”. Jakże bowiem często zdarza się, że nauczycielami zostają ludzie,
którzy nie mają przed sobą ciekawszych perspektyw. Zwłaszcza dzisiaj trudno
o nauczycieli z powołania, ponieważ większość wykształconych ludzi szuka lepiej
płatnej pracy niż praca nauczyciela.
Powyżej przedstawiłem pewne ogólne, najważniejsze cechy, które powinien posiadać
każdy dobry nauczyciel. Jednak żaden człowiek nie składa się z cech ogólnych
– to szczegóły często decydują o wszystkim. Obraz wymarzonego nauczyciela nie
składa się z kilku pozytywnych cech charakteru – jest to obraz jak najbardziej
konkretnego człowieka.
Moim ideałem jest starsza pani, pochodząca np. z Wileńszczyzny (chodzi mi o
sposób mówienia – charakterystyczne zaciąganie), o nieco przedwojennych obyczajach.
Jednocześnie jednak powinna umieć mówić otwarcie o ważnych i aktualnych problemach.
Wyobrażam sobie, że mogłaby też nie raz zawstydzić w subtelny sposób rzekomo
„wyzwolonych i zbuntowanych ” uczniów.
Ważne jest, że ta moja idealna nauczycielka nie podawałaby wiedzy zupełnie wprost,
jako gotowych formułek do zapamiętania. Jej rolą byłoby raczej dawać wskazówki,
kierować uczniem, ale nie dostarczać mu gotowych rozwiązań. Prawdziwą sztuką
jest tak prowadzić lekcję, żeby uczniowie uwierzyli, że to oni sami rozwiązali
zadanie, czy elegancko zinterpretowali wiersz.
Nauczycielka, o której piszę miałaby wiedzę daleko wykraczającą poza przedmiot,
który wykłada. Nie ma bowiem moim zdaniem nic gorszego niż np. nauczyciel geografii,
który cały swój czas poświęca na poznawanie kolejnych stron rocznika statystycznego
w poszukiwaniu najnowszych danych na temat upraw buraków.
Prawdziwy nauczyciel uczy nie tylko wiedzy z zakresu swojego przedmiotu. Uczy
także czegoś o życiu. Moja wymarzona nauczycielka miałaby w zanadrzu garść różnych
opowieści, którymi raczyłaby co jakiś czas swoich uczniów. Nie chodzi mi tu
jednak o biblijne przypowieści; wszyscy przecież znamy ludzi, którzy potrafią
w fascynujący sposób opowiadać różne historie.
Wymarzony nauczyciel nie może być pozbawiony poczucia humoru, bez którego wiele
lekcji ciągnęłoby się w nieskończoność. Ponieważ zaś zwykle ideał jest najnudniejszą
rzeczą na świecie, moja nauczycielka byłaby czasem lekko złośliwa w stosunku
do uczniów (nigdy jednak nie szydziłaby z nich, co się nierzadko zdarza w szkołach).
[ML]

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *