Mój pierwszy miesiąc w nowej szkole.

 

Życie człowieka można porównać do książki, która składa
się z wielu części. Z chwilą zakończenia szkoły podstawowej zamknął się jeden
z rozdziałów mojego życia. Zdając do szkoły średniej, wkroczyłam na nową drogę,
na której czeka mnie wiele niespodzianek. Wiem, że nie zawsze nowy dzień będzie
przepojony radością, ponieważ życie to nie bajka i zdarzają się w nim przykrości.
Nawet gdy coś boleśnie kaleczy, trzeba pamiętać, że czas leczy rany i niesie
piękno nowych dni.
Wybierając nową szkołę, miałam niemałe kłopoty. Do ostatecznej decyzji przyczyniły
się pozytywne opinie mojej rodziny, przyjaciół i znajomych, którzy ukończyli
tę szkołę.

1 września 1995 r.

Stanęłam na boisku pełnym ludzi. Od razu poznałam znajome twarze rówieśników
z dawnej szkoły. Wszyscy gorąco oczekiwali momentu, w którym poznają wychowawcę
i klasę. I stało się. Uczennica Anna Jachimczuk kl. Ia, wychowawczyni pani profesor
Wanda Skabara. Weszliśmy do klasy. Wszyscy dziwnie patrząc na siebie, usiedli
do ławek. Kilka ważnych spraw służbowych i zostaliśmy wypuszczeni do domu; do
znajomych ludzi.

4 września

Drugi dzień poznawania szkoły, kolegów i profesorów. Zaskoczyła mnie miła atmosfera
panująca w klasie, a korytarze i sale lekcyjne wydały mi się niezwykle przytulne.
Poczułam się, jakbym tu była zawsze. Pierwsze spotkania z profesorami okazały
się całkiem przyjemne. Nie byli tacy groźni, jak o nich słyszałam.

6 września

To już czwarty dzień w tej szkole, a może dopiero czwarty. Wydaje mi się, że
czas leci szybko. Tak dobrze pamiętam rozpoczęcie roku szkolnego. Te roześmiane,
szczęśliwe twarze uczniów. Nauczyciele są nastawieni do nas w sposób przyjazny.
Mam nadzieję, że ich stosunek do nas się nie zmieni.

11 września

Nowy dzień pełen słońca i radości. Poznałam już prawie całą klasę. Ławkę dzielę
z moją koleżanką ze szkoły podstawowej. Zapomniałam dodać, że kilka osób znałam
już wcześniej. Wydaje mi się, że klasa będzie zgrana i szybko się wszyscy zaprzyjaźnią.
Wychowawczyni jest bardzo miła. Uczy j. polskiego. To szczęście mieć dobrych
nauczycieli, a tacy nam się „trafili”. Nauczycielka j. niemieckiego jest bardzo
wymagająca. Dzisiaj wszystkim się wydaje, że to pech, ale za kilka lat przypuszczalnie
zmienimy zdanie, gdyż język obcy w dzisiejszych czasach odgrywa niezwykle ważną
rolę. Bardzo dobre wrażenie zrobiła na mnie pani od biologii. W szkole podstawowej
biologia była jednym z moich ulubionych przedmiotów i sądzę, że to się nie zmieni
w szkole średniej. Chociaż momentami mam co do tego wątpliwości, gdyż pani za
szybko dyktuje notatki, w wyniku czego brakuje mi połowy tekstu.

13 września

Żałuję, że w naszej szkole brak jest sali gimnastycznej i lekcje odbywają się
na dworze lub korytarzach. Myślę jednak, że w przyszłości powstanie udoskonalony
obiekt sportowy, a może nawet i basen. Bardzo zaskoczyło mnie zachowanie profesora
od PO. Nie obrażając profesora, ale musztry, meldunki i metody typu siadać-powstań
wydają mi się trochę staroświeckie. Niektóre przedmioty są podzielone na grupy.
Z jednej strony podział jest korzystny, ponieważ profesorowie mają większą możliwość
dotarcia do wszystkich uczniów. Z drugiej strony jest zły, gdyż później w klasie
mogą zaistnieć rozbicia na grupki i klasa będzie „niezgrana”. Cieszy mnie, że
geografia jest tylko raz w tygodniu, bo niezbyt ją lubię. Jestem trochę oburzona,
a zarazem zaskoczona sposobem oceniania niektórych nauczycieli. Jedna z koleżanek
nauczyła się dokładnie całego materiału, za którego ilość powinna dostać piątkę,
niestety nauczycielka postawiła jej ocenę dostateczną.

14 września

Powoli zaczynam przyzwyczajać się do nowego otoczenia i do zasad tu panujących.
Chociaż nie wszystkie wydają mi się fajne. Faktem jest, że nauki jest dużo,
ale to nie jest szkoła podstawowa. Mimo to uważam, że nauczyciele nie powinni
stawiać zawsze swojego przedmiotu na pierwszym planie. Prawie każdy profesor
uważa, że przedmiot, którego uczy, jest najważniejszy, a przecież uczniowie
nie są wszechstronnie uzdolnieni (zdarzają się wyjątki). Jedni odznaczają się
zdolnościami do nauk ścisłych, inni do humanistycznych. Jutro, w piątek, są
otrzęsiny, jestem ciekawa, w jaki sposób będą nas „męczyć”.

18 września

Otrzęsiny były spędzone w bardzo miłej atmosferze, jednak zwiodłam się co do
ich programu. Prawdą jest, że ten zwyczaj wygasa i co roku są coraz słabsze
tj. coraz mniej „otrząsają”. Dyskoteka zorganizowana dla klas I była bardzo
fajna. Podoba mi się fakt, że zostaje włączona muzyka, która podoba się młodzieży.
Cieszy mnie zarządzenie o organizowaniu dyskotek co tydzień, dla całej szkoły.
Jednak szkoda, że nie mogą wchodzić osoby spoza szkolnych murów.

20 września

W klasie już się wszyscy znamy. Wszystkich osób jest 36, w tym tylko dziesięciu
chłopców (trochę za mało). Przerwy pomagają nam w lepszym poznaniu się. Jest
czas, aby spokojnie, bez zdenerwowania porozmawiać, zjeść drugie śniadanie i
po prostu odpocząć.
Myślałam, że w LO będzie trochę inaczej, że przed przedmiotami, z których czuję
się słaba, nie będę czuła lęku, lecz nadal wchodzę na te lekcje z obawą, aby
nie dostać „pały”. Jest mi przykro, że boje się niektórych profesorów. Profesor
powinien zainteresować każdego ucznia swoim przedmiotem, a nie odstraszać. Do
tego potrzeba pedagogicznego podejścia. Myślę, że niektórzy profesorowie posiadają
taką zdolność.

24 września

Nauka w liceum nie jest łatwa. Każdego dnia mamy po 6-7 godzin. Prac pisemnych
jest dość dużo, ale jeszcze więcej ustnych. Nie sposób na 7 godzinie lekcyjnej
uważać i brać udział w lekcji, gdyż jest się zmęczonym. Kartkówki i sprawdziany
są niezwykle wyczerpujące, a jest ich naprawdę dużo. Bardzo ważną sprawą są
wolne soboty, po 5 dniach intensywnej nauki z radością je witam.
Podobają mi się korytarze szkoły – kolorowo ozdobione ogłoszeniami, pracami
uczniów ożywiają często ponurą atmosferę. Zaskoczył mnie pomysł noszenia identyfikatorów,
który nawet mi się podoba. Łatwiej w ten sposób nawiązać znajomość, z kimś kogo
chce się poznać. Nie podoba mi się natomiast zakaz noszenia butów adidasów.
Wiem, że szorowanie i utrzymanie w czystości podłóg wymaga wysiłku, ale młodzież
chce nosić takie buty, w jakich jej wygodnie.

25 września

Powoli mija pierwszy miesiąc w nowej szkole. Na razie zbieram dobre oceny. Jak
będzie dalej? Nie wiadomo. Jestem zadowolona z formy prowadzenia lekcji niektórych
nauczycieli, np. ojca Marka na katechezie. Zostałam wybrana zastępcą gospodarza.
Funkcja ta niesie pewne obowiązki, ale myślę, że podołam temu zadaniu. Zaczynam
zapamiętywać, gdzie mamy lekcje; na początku roku szkolnego był duży kłopot
ze znalezieniem odpowiedniej sali, dlatego trafiały się spóźnienia. Jestem zadowolona
ze swojej klasy. Jeszcze kilka dni będzie można się przekonać, czy jest to zespół
ludzi „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”.

28 września

Pierwszy miesiąc w nowej szkole upłynął bardzo szybko. Polubiłam to miejsce,
zaakceptowałam nowych przyjaciół i profesorów. Dwadzieścia osiem dni to wystarczająco
dużo czasu, by wyrazić opinię o LO Emilii Plater. Chociaż zmieniłabym kilka
spraw, które mi nie pasują, jednak gdybym dziś miała wybierać szkołę, postawiłabym
na to liceum, ze względu na tradycje, zżycie z przyjaciółmi i profesorami i
atmosferę, jaka tu panuje.
Przez cztery lata nauki będę starała się coś dać tej szkole. Pozostawić w niej
cząstkę siebie, która wiecznie będzie żywa. Zasłużyć się dla niej. Myślę, że
cztery lata, które spędzę w tej szkole, nie będą zmarnowanymi chwilami mego
życia, ale staną się rzeczywiście pomocne w kształtowaniu mojej osobowości.
Wiążę z tą szkołą wiele planów. Wysokie wymagania stawiane przez nauczycieli
w liceum będą bodźcem do intensywnej pracy, co pozostanie nie bez wpływu na
ostateczny efekt – zdanie egzaminu dojrzałości.
[EP]

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *