„Miłość człowieka stwarza… miłość człowieka niszczy…” Twoje rozważania o tym czy warto podporządkować wszystko miłości?

Od początku, kiedy człowiek zaczął pisać wiersze, potem
dzieła innego gatunku, inspirujący dla artysty był zawsze jeden temat. Prawdopodobnie
działo, i nadal dzieje się tak, dlatego, że miłość jako uczucie poniekąd determinujące
człowieczeństwo, jest niezwykle silne i do końca „niezbadane”. Jawi się ono
w życiu człowieka w różny sposób: czasem jak gwałtowny huragan innym razem pojawia
się stopniowo. Różne też wywołuje skutki, różnie wpływa na ludzką osobowość
i na ludzkie zachowanie. Jednak czy można bez miłości żyć? Jaka jest cena pokochania
drugiego człowieka? Czy w końcu znalezienie prawdziwej życiowej miłości to początek
wiecznego szczęścia, czy niekończące pasmo bólu?
Ogólnie rzecz ujmując, można powiedzieć, że mamy do czynienia z różnymi rodzajami
miłości.

Miłość stwarza czy niszczy człowieka?

Można namiętnym uczuciem obdarzyć kochankę i przysiąc, że nie opuści się jej
aż do śmierci. Można całe życie poszukiwać idei, jakiejś prawdy, i znajdując
ją, spalić się dla niej. Z taką miłością najczęściej mieliśmy do czynienia w
dobie romantyzmu. Można również pokochać jakąś osobę z rodziny. Zazwyczaj największym
uczuciem darzy rodzic własne dziecko. Taki związek uczuciowy jest niesłychanie
silny. Matka czy ojciec jest w stanie oddać własne życie za dziecko, czyli poświęcić
się dla niego w sposób najwyższy. Taką właśnie miłość przedstawia Balzak w swojej
powieści „Ojciec Goriot”. Tytułowy bohater poświęca całe swe życie dla dzieci,
które jednak nie odwzajemniają jego uczuć. On jest gotów oddać w ich imię najcenniejsze
posiadane przez siebie rzeczy, gardzą nim. On niby zdaje sobie z tego sprawę,
ale jego miłość nie ustaje aż do końca.
Czytelnikowi może się zdawać, że jest to człowiek, który przegrał życie. Nie
potrafił „nauczyć” własnych córek kochać najbliższe im osoby. One, mimo iż były
kochane przez ojca, posiadały jedynie szacunek i przywiązanie do przedmiotów
martwych. Swoją postawą zadawały ojcu straszny ból, który w efekcie spowodował
całkowite zamknięcie się jego na cały świat i wszystkie otaczające go istoty.
Czy jednak rzeczywiście jest on nieudacznikiem?
Zaprezentował postawę zdecydowaną do końca. Postawił na jedno i nie cofnął się,
mimo obelg wszystkich. Można by w tym miejscu dywagować na temat – czy mógł
wybierać? Czy w ogóle człowiek może panować nad swoimi uczuciami? Jeśli nie,
to przecież Goriot mógł się starać zmienić swoje dzieci.
Jednak uważam, że takie rozważania są zupełnie nie na temat. Rozmowa o miłości
zawsze prowadzi w pewnym momencie do kwestii tego, co nazywamy szczęściem. Jak
wiadomo, jest to dla różnych ludzi sprawa zupełnie inna. Moim zdaniem miłość,
będąc dobrym uczuciem, nie może przynieść człowiekowi zła. Przecież zdrowe drzewo
nigdy nie wydaje fałszywych owoców. I dlatego uważam, że Goriot był człowiekiem
szczęśliwym. Przeżył swoje życie, oddając się jednemu tylko celowi – za wszelką
cenę służyć własnym córkom. Jest to swoisty triumf tego człowieka.
Jeśli więc miłość jest tym, co pozwala godnie przeżyć własne życie, jest tym,
co pozwala człowiekowi godnie spojrzeć w oczy śmierci i mieć poczucie dobrze
spełnionej „misji”, to wtedy pytanie o to, czy warto jej wszystko podporządkować,
staje się zupełnie zbyteczne.
Bo na przykład: czy ktoś, kto zna liczbę, jaka wypadnie w kasynie, nie postawi
wszystkich pieniędzy, żeby podwoić swój majątek? Miłość, nawet jeśli jest jednostronna,
sprawia, że człowiek czuje się niezwyczajnie. Każdy z nas posiada pewien kapitał
miłości, którym może obdarować kogo tylko postanowi, zachować go dla siebie
to grzech, nie odkryć go, to być skazanym na wieczne duchowe ubóstwo. Pokochać
kogoś, to wygrać własne życie.
[TL]

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *