„Lalka” Bolesława Prusa jako powieść o straconych złudzeniach.

Akcja „Lalki” toczy się w 1878-79 r., ale dzięki „Pamiętnikom
starego subiekta” fabuła utworu została rozszerzona tak, że obejmuje prawie
40 lat polskich dziejów, ukazując trzy pokolenia Polaków i przemiany ideowe,
którym oni podlegali. Te trzy pokolenia to: epigoni romantyzmu w osobie Ignacego
Rzeckiego i pozytywiści, których reprezentuje Stanisław Wokulski oraz zapowiedź
przyszłości – Julian Ochocki.

Ignacy Rzecki jest w „Lalce” zarówno narratorem jak i bohaterem. Jego pamiętnik
urozmaica utwór i dopełnia obraz przedstawionej rzeczywistości. Z tego dziennika
poznajemy również dzieciństwo i młodość pana Ignacego, jego poglądy i ideały,
którym pozostał wierny do końca życia, mimo rozczarowań przy konfrontacji z
nowymi ludźmi i nowymi czasami. Rozczarowanie przyniosły mu zmiany w sklepie,
w którym spędził większość swojego życia. Coraz trudniej było znaleźć tu szlachetnych,
pełnych troski pryncypałów a jeszcze trudniej wzorowych subiektów. Sklep Wokulskiego,
choć o wiele wspanialszy od sklepu Mincla, nie mógł już szczycić się uczciwością
i sumiennością pracowników, toteż Rzecki, który był doskonałym subiektem nie
znajdował w swej pracy satysfakcji i zadowolenia. Każdy dzień nowej rzeczywistości
przynosił wielkie rozczarowanie. Ojciec wychował go w tradycjach walki o wolność
i sprawiedliwość, w kulcie dla Napoleona, w wierze w Polskę, jaką miał stworzyć
wielki Bonaparte. Poszedł więc bić się o nią na Węgry w 1848 r. wraz z przyjacielem
Augustem Katzem. Zwycięstwo Austrii odczuł jak własną tragedię, goryczy dodał
mu fakt, iż to wydarzenie przyczyniło się do samobójczej śmierci przyjaciela.
Ale mimo tej klęski, a także uwięzienia w Zamościu, nigdy nie przestał wierzyć
w wolność i w Bonapartych. Powstanie styczniowe znów wzbudziło jego nadzieje
i wciągnęło go w działalność patriotyczną. Ale znów nastąpiła klęska, wielkie
ideały ustąpiły na rzecz dorabiania się. Rzecki stał się człowiekiem samotnym,
nieprzystosowanym do współczesności. Teraz z żalem wspomina lata walki, młodości
„górnej i durnej”, które nie przyniosły realizacji wielkich pragnień. „I to
ma być wiek, który nastąpił po XVIII, po tym XVIII wieku, co napisał na swoich
sztandarach: wolność, równość, braterstwo?… Za cóż ja się, u diabła, biłem z
Austriakami?… za co ginęli moi kamraci?…” Mimo swojego żalu Rzecki pozostał
wierny swej koncepcji politycznej, zachował optymistyczną wiarę w nadejście
czasów wolności i sprawiedliwości w całej Europie. Stracone złudzenia Rzeckiego,
to jednocześnie utrata złudzeń całego pokolenia romantyków. Doktor Szuman powie,
że „muszą wyginąć”, gdyż „dzisiejszy świat nie dla nich”.
Postać Stanisława Wokulskiego jest niezwykle skomplikowana i złożona, toteż
często stawiamy sobie pytanie: romantyk czy pozytywista? Sam Prus nazwał go
człowiekiem epoki przejściowej. Jego życiorys wskazuje na to, iż Wokulski był
pozytywistą. Najpierw pracował jako subiekt u Hopfera, później studiował w Szkole
Głównej. Po powstaniu styczniowym zesłano go na Syberię. Kiedy wrócił do Warszawy
nie wiedział, co zrobić ze swoim życiem, wiedział jednak, że musi myśleć realnie
i zadbać o swoją przyszłość. Ożenił się więc z Małgorzatą Minclową i stał się
sklepikarzem. W małżeństwie tym nie zaznał ani szczęścia, ani miłości. Przełomowy
moment w jego życiu nastąpił wówczas, gdy pewnego wieczoru, za namową Rzeckiego
udał się do teatru. Tam też przypadkowo ujrzał młodą i piękną Izabelę Łęcką.
To była nagła i gwałtowna miłość, pokochał ją od chwili, kiedy po raz pierwszy
ją zobaczył. By pokonać bariery dzielące kupca od arystokratki, Wokulski musiał
zwrócić na siebie uwagę, wedrzeć się do warszawskich salonów, ale by tego dokonać
potrzebował pieniędzy. Wyjechał więc na wojnę bułgarsko-turecką i pomnożyć dziesięciokrotnie
swój majątek. Ta miłość dostarczyła mu motywów do działania, stała się motorem,
ujawniła inteligencję i przedsiębiorczość Wokulskiego. Tak więc szalone uczucie
obudziło w przeciętnym sklepikarzu wielkiego przedsiębiorcę. W miłości pan Stanisław
był romantykiem. Uwielbiał Izabelę, mimo iż dostrzegał jej wady, widział w niej
anioła. Czasami jednak zdarzały się chwile poczucia zdrady wobec siebie, wobec
dawnych ideałów, co powodowało coraz głębsze rozdarcie wewnętrzne: „Mam dla
jej skrzydeł opuszczać swoją norę i innych robaków? To są moi – ci, którzy leżą
tam na śmietniku i może dlatego są nędzni, a będą jeszcze nędzniejsi, że ja
chcę wydawać po trzydzieści tysięcy rubli rocznie na zabawę w motyla. Głupi
handlarzu, podły człowieku!” Mimo pogardy, jaką często odczuwał do siebie, Wokulski
brnął dalej na drodze po rękę ubóstwianej kobiety.
Wokulski miał też drugą twarz, za którą kryły się sukcesy galanteryjnego kupca,
spółka do handlu ze Wschodem, rosnące obroty sklepu, handel nieruchomościami,
dzięki którym zdobył ogromny majątek. Rzecki z Szumanem sądzili, że może on
zrobić wiele dobrego dla kraju i społeczeństwa. Jednak sam pan Stanisław wie,
że podjęcie takiego działania w pojedynkę byłoby bezsensowne, toteż mnóstwo
jego cennych pomysłów pozostaje w sferze marzeń. Powodem tego jest stan rozkładu,
w jakim znalazło się społeczeństwo polskie. Dlatego Wokulski topi swe ideały
w pogoni za kobietą, w końcu się rozczarował, ale przecież to nie była wina
Izabeli, nigdy nie ukrywała, że nie jest aniołem. Mógł ją kupić, ale taka psychiczna
prostytucja mu nie odpowiadała. Jednak czy poniósł klęskę, może klęską byłoby
poddanie się Izabeli a przez to zatracenie siebie?
Prus ukazał w postaci Wokulskiego kryzys postawy pozytywistycznej. Pokazał,
że ani ideały romantyczne ani praca organiczna czy praca u podstaw nie mają
żadnych realnych podstaw. Wokulski jednak ocalił siebie, pozostał idealistą
i nie zaprzedał swojej duszy. Prus pozostawił jego los otwarty. Może to i dobrze,
bo możliwości tego człowieka były jeszcze ogromne.
Pozostał jeszcze jeden idealista – najmłodszy. Jest nim Julian Ochocki. Ten
mądry człowiek i zdolny uczony dążył do tego, aby jego praca służyła dobru ludzkiemu.
Marzył o świecie bez barier i granic, w którym żyliby ludzie równi, wolni i
szczęśliwi. Chciał skonstruować latające maszyny, pokonać niedostępne dziedziny.
Próbował żyć normalnie – lecz gdy miał do wyboru spotkanie towarzyskie, romans
lub pracę badawczą – wybierał tę ostatnią. By realizować swe plany, musi opuścić
kraj. Mógł tego dokonać dzięki ogromnemu zapisowi, jaki pozostawił Wokulski
w swym testamencie, pojechać do Geista i tam znaleźć możliwości naukowego działania.
Być może, że w takich ludziach jak Ochocki, widział Prus jedyną szansę dla społeczeństwa.
Ukazał więc Prus w „Lalce” trzy pokolenia idealistów na tle obrazu swej współczesności.
Ich losy są takie, jak zawsze losy idealistów – przegrywają na krótką metę,
ale to oni tworzą postęp ludzkości. I właśnie słowa kończące powieść: „Non omnis
moriar” (nie wszystek umrę) odnoszą się właśnie do nich, gdyż tylko ci są coś
warci, co „są jak drożdże w cieście, co mają w sobie fermenty rozsądzające światy”.
(J. Kasprowicz).
[MPa]

Komentarz
Praca w pełni na temat. W wystarczający sposób omawia
zagadnienia i właściwie je interpretuje.
Budowa logiczna, zaplanowana. Poszczególne części pracy połączone w sposób inteligentny.
Warstwa językowa poprawna, brak rażących usterek stylistycznych. Umiejętnie
wplecione cytaty.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *