Lektury pozostają w człowieku. Które bulwersują, pozostawiają niepokój, zmuszają do refleksji?
Każdy człowiek podczas swojego rozwoju intelektualnego nie
może nie zetknąć się z literaturą i z bogactwem, jakie niesie ona ze sobą. Jest
to spowodowane tym, że ludzie chcą być wykształceni, inteligentni obeznani z
różnych dziedzin życia. Niesie to ze sobą chęć wybicia się poza ramy osobowości
szarych ludzi i zdobycia jak największych profitów w codziennej rzeczywistości.
Literatura – zarówno ta starsza, jak i współczesna – stanowi olbrzymią kopalnię
wiedzy o wydarzeniach i postaciach, które w jakiś sposób wyróżniły się, jak
również przedstawia nam epizody wyimaginowane przez autorów.
Kształtuje nasze charaktery, wrażliwość, sposoby myślenia, uwidaczniając się
np. w poezji, która w szczególny sposób wpływa na naszą zmysłowość.
Nawiązując do słów J. Parandowskiego „Literatura jest przeznaczona do zatrzymania
czasu w jego niszczącym biegu”. Z pewnością jest to prawda, która szczególnie
w dzisiejszych czasach uwidacznia się najbardziej. Dzisiaj wszystko dzieje się
szybko, czasami bezmyślnie, nie mamy czasu na pełne kształtowanie naszej osobowości,
a w wolnych chwilach jesteśmy zasypywani nieistotnymi informacjami z mediów.
Gdy tak się dzieje, pamięć o przeczytanych książkach odchodzi w dal, a my nie
odwołujemy się już do literackiej problematyki, która może czasami nas bulwersowała,
pozostawiała niepokój, a na pewno zmuszała do refleksji. Ludzie są istotami
słabymi i mogą wiele rzeczy zapomnieć, lecz książki zatrzymują czas, są źródłem
wspomnień i rozważań na wiele różnych tematów, jak np. miłości, relacji międzyludzkich
lub religii.
Niewątpliwie lekturą, która wzbudziła we mnie niepokój o to, co może stać się
z jednostką, gdy ta wpadnie w sidła miłości, była „Lalka” B. Prusa, a konkretnie
postać głównego bohatera – Stanisława Wokulskiego.
Był on kupcem galanteryjnym, który prowadził sklep w Warszawie. Mimo iż wywodził
się z dość ubogiej rodziny szlacheckiej, zdołał wybić się z otaczającej go rzeczywistości.
Stał się człowiekiem szanowanym, lubianym i budzącym zaufanie w interesach.
Swojej fortuny dorobił się ciężką pracą. Wysiłek Wokulskiego opłacił się, ponieważ
mógł pochwalić się niemałym majątkiem, który wyróżniał go spośród innych kupców.
Jako przedstawiciel rodzącego się nurtu pozytywistycznego pałał entuzjazmem
do nauki i wszelkiego postępu.
Wokulski w swoim życiu na pierwszym miejscu postawił pracę, naukę i chęć ciągłego
kształcenia się. Prowadząc sklep, z pewnością osiągnąłby swój cel, gdyby nie
wpadł w druzgocące sidła miłości do panny Izabeli Łęckiej. Od tej chwili stał
się zupełnie innym człowiekiem. Odrzucił swe pragnienia i za wszelka cenę dążył
do zdobycia ukochanej kobiety. By pokonać barierę dzielącą kupca od arystokratki,
bohater musiał zwrócić na siebie uwagę.
Postanowił wedrzeć się do warszawskich salonów, a tym samym przeniknąć w warstwę
arystokracji. Aby tego dokonać potrzebował wielkich pieniędzy. Pojechał więc
na wojnę bułgarsko-turecką i zajmując się dostawami wojskowymi wielokrotnie
pomnożył swój majątek. Jego fortuna stale rosła, dzięki obrotom sklepu, jak
i w wyniku działania spółki do handlu ze Wschodem. Wszystko to robił dla panny
Łęckiej, która stała się pragnieniem jego życia. Zdawał sobie sprawę, że zakochał
się do nieprzytomności w kobiecie, będącej w stanie nim manipulować. Wiedział,
że się pogrąża, ale brnął dalej. Ostatecznym czynem było sprzedanie sklepu zapewniającego
mu pozyskiwanie nowych znajomości (klientów), a przede wszystkim pieniądze.
Tym samym zniszczył swoją pasję i pracę, której poświęcił tak mnóstwo czasu
i wysiłku. Niepokojący jest fakt, iż Wokulski stał się pozytywistą z duszą romantyka,
który przeciwstawiał się swoim zasadom postępowania. Był postrzegany jako postać
kontrowersyjna, której moralność nie była jednoznaczna dla otoczenia. Pod przykrywką
ciągłego bogacenia, kryła się desperacka miłość. Zawsze uważałem, że człowiek
powinien dokonywać swobodnych i zdecydowanych wyborów, gdyż tylko takie przeżywanie
życia prowadzi do pełni szczęścia. Niestety Stach nie był do tego zdolny.
Postępowanie głównego bohatera „Lalki” wzbudziło we mnie niepokój, gdyż ulotne
uczucie, jakim bez wątpienia jest miłość, doprowadziło do zguby wartościowego
człowieka. Moim zdaniem ludzie nie powinni rezygnować ze swoich dążeń tylko
dla jakiejś miłości, która mogłaby okazać się doznaniem przejściowym.
Uważam, że Stanisław Wokulski powinien był okazać się silnym i wytrwałym mężczyzną
przez cały czas. Odrzucenie wcześniej od siebie kobiety, która stała się jego
utrapieniem, z pewnością pokazałoby jego prawdziwą wartość jako pozytywistycznego
mężczyzny. Niestety, stał się romantykiem i tym samym stracił moje uznanie.
Ujawnił się w nim człowiek słaby i niewytrwały. Dodatkowo padł ofiarą miłości,
która przesłoniła jego życiowe pragnienia. Mimo mego szacunku dla jego umiejętności,
jako człowieka interesu, potępiam go za wszystkie czyny, jakie popełnił, będąc
w sidłach Izabeli, a które spowodowały jego upadek moralny. Bez wątpienia jest
postacią, z którą na pewno bym się nie utożsamił.
Sięgając do literatury współczesnej, stykamy się z utworami z okresu drugiej
wojny światowej. Niektóre z nich ukazywały specyficzną rzeczywistość obozową.
Możemy to zauważyć w opowiadaniach T. Borowskiego, gdzie przedstawiony jest
całkiem odrębny świat z panującymi tam nieludzkimi prawami. Ludzi traktuje się
jak zwierzęta. Są oni bici, maltretowani, niektórzy są duszeni gazem, matki
oddziela się od dzieci, niemowlęta rzucane są na stertę trupów. Żyją oni w opłakanych
warunkach, dookoła panuje nędza i głód.
Borowski rejestruje odstępstwa od Dekalogu, będące codziennym zjawiskiem w obozie:
kradzież żywności, podmienianie kotłów z zupą na większe, okradanie transportów.
W takich warunkach nie ma miejsca na litość, ani na miłość, tu panują surowe
prawa, nie ma mowy o jakiejkolwiek moralności. Człowiek żyje w codziennym sąsiedztwie
okropności i śmierci. Staje się przez to niewrażliwy, nieczuły, obojętny na
dziejącą się krzywdę. Szansę na przeżycie ma tylko człowiek zlagrowany, któremu
nie obce są kłamstwa i zdrady, który przystosował się do formy takiego życia,
uległ normom i zasadom tam panującym. Każdy, kto przeżył, zawdzięczał to komuś,
kto zginął. Ceną przeżycia była degradacja psychiki, rezygnacja z moralności,
przyzwolenie na zanik wartości. Oburzające jest to, że szlachetne i wartościowe
jednostki ginęły, przeżywały sprytne, zręczne w przystosowywaniu się i umiejące
naginać zasady do tamtejszych warunków.
Uważam, że bulwersującym jest fakt, iż to ludzie, istoty myślące i czujące,
powodowali zmiany w psychice, zmuszali do życia w ekstremalnych warunkach obozowych,
mających głównie na celu zniszczenie człowieczeństwa oraz godności poprzez bezsensowną
i wyniszczającą pracę.
W obozie stworzono tylko pozory normalności, by zwieść więźniów, był on właściwie
fabryką, przynoszącą wielkim firmom i państwom ogromne korzyści ekonomiczne
Moje oburzenie potęguje brak w ówczesnych czasach siły, zdolnej do zaprzestania
tego procederu.
Zdaniem narratora w „rzeczach ziemskich odbija się ciężka i krwawa praca człowieka”.
Nie ma zatem prawdy, dobra i piękna, skoro u ich podstaw „leży krzywda człowieka”.
Refleksje narratora opowiadań rozszerzają więc akt oskarżenia na całą cywilizację
i kulturę. Zdaniem Borowskiego, jeśli człowiek po dwudziestu wiekach stworzył
obozy koncentracyjne, to cała ta cywilizacja nic nie jest warta, zaś kultura
oparta na fałszu nie odegrała roli, którą sobie sama wyznaczyła. Borowski jest
jednym z pisarzy wojennych, którzy postawili tezę o kryzysie cywilizacji i kultury
XX w. Polega ona na zachwianiu wartości i zasad, na relatywizmie moralnym, na
naginaniu norm do potrzeb ideologii.
Proza Borowskiego zwrócona jest przeciwko mitom, jakie człowiek przez wieki
stworzył na swój temat. Pisarz postawił przed sobą zadanie, aby powiedzieć okrutną
prawdę o człowieku – do jakich czynów jest zdolny, jak daleko potrafi się posunąć.
Jego proza jest oskarżeniem głównie sprawców, ale i gorzkim rozpoznaniem granic
człowieczeństwa w ofiarach. Nie sprawdziły się wartości stworzone przez kulturę.
Piekielny eksperyment doprowadził do dewiacji psychiki – okazuje się, że obóz
można polubić, znika odwaga i bohaterstwo, nie ma solidarności poniżonych, zastępuje
je relatywizm moralny. Człowiek stał się ślepą siłą roboczą, zwierzęciem bez
woli, bez możliwości wyboru zachowań i czynów, ograniczony do sfery biologicznej
i instynktownej. Oczywiście przedmiotem oskarżenia jest system faszystowski,
ale także i sam człowiek, zbiorowość ludzka i drzemiące w niej ciemne siły.
Sądzę, że najbardziej przerażające jest odkrycie faktu, iż można sterować zachowaniami
ludzkimi, złamać wszelkie normy moralne, że nie ma w naturze ludzkiej nic stałego,
że postępowanie ludzi zależy od systemu działających nań bodźców.
[TL]