Rodzina Borynów – chłopów polskich początku XX w. portret własny.
Z pozoru Borynowie, to zwykła chłopska rodzina, jakich wiele
żyło we współczesnym Reymontowi okresie. Gospodarują na swoim, pokaźnym zresztą
jak na owe czasy, majątku, broniąc twardo ojcowizny, żyją zgodnie z rocznym
cyklem zmieniającej się natury pośród ciągłej pracy, plotek, swarów i waśni
sąsiedzkich.
Borynowie, stojąc na czele hierarchii wiejskiej, odczuwają nierozerwalną więź
z gromadą. W decydujących momentach przewodniczą społeczności chłopskiej. To
właśnie Maciej Boryna, a nie głupawy wójt, dzięki swemu doświadczeniu i rozumowi,
porywa chłopów do walki przeciw niesprawiedliwemu dziedzicowi. „Silny gospodarz”
z dziada pradziada jest najważniejszą, po panu i księdzu, osobą w Lipcach.
Jan Długosz charakteryzuje chłopów następująco: „Lud wiejski zaś jest skłonny
do pijaństwa, kłótni, wyzwisk i zabójstw i niełatwo znajdziesz inny naród tak
skalany rodzinnymi zabójstwami i okaleczeniami… postępujący w myśl zabobonów
i przesądów, na zdobycze również chciwy, kierujący się złośliwością, chciwy
nowinek, gwałtowny i cudzego łakomy”. Ale jednocześnie napisał o nich z uznaniem
„…odważni i zuchwali, umysłu przebiegłego i niedowierzającego, ruchów i postawy
pięknej”.
Powyższą charakterystykę można w pełni odnieść do Macieja i Antka. Chłopi tacy
jak oni, pokroju Drzymały, pokazali, jak należy bronić ziemi ojców przed obcym
żywiołem (osadnicy niemieccy), „żywiąc i broniąc” wytrwać na swym posterunku.
Na przykładzie losów Boryny Reymont stara się udowodnić wpływ „rasy, środowiska
i momentu” na osobowość jednostki. Poczynania wszystkich bohaterów utworu są
bowiem warunkowane przez szereg czynników.
Zajmijmy się najpierw Maciejem. Głowa rodziny, wzorowy gospodarz miłujący ziemię.
Jest człowiekiem twardym i nieustępliwym, ale pod ręką Jagusi i sprytnej Dominikowej
mięknie jak masło. Lecz gdzieś pod skórą potulnego męża kryje się przebiegły
lis i groźny lew jednocześnie. Dawna bezwzględność wobec dzieci – szczególnie
Antka – i nieustępliwość w stosunku do niewiernej żony, zmieniają starego Macieja
w automat szukający zemsty. W porywie szału rozpaczy omal nie staje się żono-
i synobójcą. Cóż, w końcu „chłop żywemu nie przepuści”. Antek jest podobnym
człowiekiem. Z tą różnicą, że jako młodszy, posiada bardziej ognisty temperament
i jest nieodpowiedzialny.
Obaj mają swój honor, gospodarską dumę i charyzmat przywódcy. Antek żąda sobie
należnej części majątku. Stary odmawia. Pretekstem staje się więc ślub Macieja
z Jagną, dawną miłością Antka. Dochodzi do konfliktu ledwie nie zakończonego
tragedią. Pomimo wielkiej nienawiści do ojca (próba morderstwa), odzywa się
w Antku sumienie, a raczej synowska powinność potęgowana bojaźnią Bożą. Przed
oczami staje blada i surowa twarz ojca. Świadomość śmiertelnego grzechu paraliżuje
ręce, przeradzając się natychmiast w rozpaczliwy czyn obrony napastowanego Macieja.
Antek jedna się z ojcem, wraca z więzienia i zaczyna nowe życie u boku żony
– Hanki, którą swego czasu tak bardzo ukrzywdził. Dla niego otwiera się nowy
etap życia. Burza młodości i namiętności czyni Antka dojrzałym człowiekiem,
świadomym życiowej drogi:
„Tak już być musi! Młody po starym, syn po ojcu, a po sobie cięgiem, dopóki
wola Twoja Jezu miłosierny”.
Kolejny, trochę na wyrost członek „klanu” Borynów, to „płaksiwa i rozlazła”
Hanka, Antkowa żona. Traktowana pogardliwie przez starego Macieja, zupełnie
dobita zdradą męża, nie załamuje się. Krzywdy dobywają z niej niespożytą energię
(„Tak się teraz czuję, kiej wdowa; to juści, że już muszę sama poturbować się
o dzieciach i o wszystkim”). Jej też, a nie synowi, powierza Boryna opiekę nad
swoją gospodarką. „Przyczepiona” do Borynów, dzięki małżeństwu, przeobraża się
z Bylicówny, która zrobiła – lipecką miarą mierząc rzeczy – zawrotną karierę,
w kobietę rodu, do którego weszła. Pod względem charakteru, praktycznej inteligencji,
przedsiębiorczości, zaradności, energii, okazuje się godną współpartnerką Macieja
i Antka. Zapewne siłą napędową jej gospodarskiego rozmachu była miłość, ale
to, czego dokonała Hanka, jako powiernica Borynów oraz to, jak rozwinęła się
sama, to kwestie odrębne, świadczące o sile indywidualności.
Kolejny wreszcie znaczący członek „rodu”, to Jagna, której tak fatalną rolę
wypadło odegrać w życiu tamtych trojga. Zaciekle postponowana przez wiejskie
plotkarki, pada w końcu ofiarą średniowiecznego zgoła samosądu. Nie jest bynajmniej
istotą złą. Jest po prostu kimś tragicznie wręcz nieprzystosowanym do życia
w gromadzie, jest na tle swojego środowiska typowym „odmieńcem”. Sądzę, że w
jej odmienności, a nie w rzekomym złym prowadzeniu się leży trudność umiejscowienia
się na stałe w środowisku wiejskim. Obserwując Jagnę, można uznać ją za urodzoną
artystkę, gdyż muzyka organów, czy opowiadanie Rocha zdolne są wprawić ją w
stan estetycznej ekstazy.
Tacy są więc Borynowie. Twardzi, władczy, nie znoszący sprzeciwu, często okrutni
bardziej dla siebie niż dla innych. Jak szybko się nienawidzą, tak szybko potrafią
zgodzić. Wokół nich toczą się rozgawory wiejskich plotkarzy, bo też są oni swego
rodzaju lipecką arystokracją. Na przykładzie Borynów Reymont pokazuje bezlitosne
prawo natury – mianowicie następstwo pokoleń i przemijanie. Chłopska rodzina
to mały model świata, na którym autor demonstruje zasady rządzące życiem ludzkim,
zarówno jednostkowym, jak i pośrednio społecznym. Zupełnie jak powiedział to
Wacław Sieroszewski: „W drobnej kropli rosy wszechświat się czasem odbija”.
Poza tym dostrzegamy w powieści syndromy rodzącej się świadomości narodowej
i kulturowej chłopów, poczucia przynależności do całego narodu, poszanowania
ziemi-matki. Tego, co przez tyle lat było umarłe w sercach ludzi wsi, a w czasie
współczesnym autorowi, z nową siłą wzrastało w sercach ludzkich.
[PG]