Wystąpienie przed mieszkańcami Teb w obronie Antygony!
Mieszkańcy Teb!
Do wystąpienia tego zmusza mnie jawna niesprawiedliwość wymierzona przeciwko
kobiecie, przeciwko córce Edypa, broniącej honoru poległego brata oraz własnych
zasad i idei.
Po odejściu Edypa w mieście doszło do kłótni między jego synami o władzę. Eteokles
nie chciał oddać władzy Polynejkesowi, a ten z kolei najechał z wrogimi wojskami.
Obaj bracia polegli, a władzę w państwie objął Kreon. Kazał on ciało obrońcy
miasta – Eteoklesa pochować, a ciało Polynejkesa zostawić na pastwę zwierzętom.
Antygona sprzeciwiła się woli króla i pochowała brata. Za to Kreon skazał ją
na zamurowanie w piwnicy.
Córka Edypa była bohaterką, kochała brata i gwałtownie sprzeciwiła się Kreonowi,
który kazał, by:
„Nieszczęsne zwłoki bez czci pozostały
By nikt ich płakać, nikt grześć się nie ważył
Mają więc leżeć bez łez i bez grobu
Na pastwę ptakom żarłocznym”.
Antygona jednak postanowiła:
„…zwłoki opatrzeć braterskie… wbrew ukazom”.
Świadczy to o jej odwadze, miłości do brata, poczuciu obowiązku wobec niego
i wobec samej siebie. Wiedziała, że grozi jej śmierć, ale nie chciała sprzeciwiać
się bogom, co podkreśliła w rozmowie z Ismeną:
„…ja brata pogrzebię, sama potem zginę z chlubą.
Niechaj się zbratam z mym kochanym w śmierci.
Po świętej zbrodni. A dłużej mi zmarłym.
Miłą być trzeba niż ziemi mieszkańcom,
Bo tam zostanę na wieki, tymczasem
Ty tu znieważaj święte prawa bogów”.
Nie ugina się nawet przed Kreonem, kiedy z udowodnioną winą stoi przed jego
obliczem:
„Nie sądzę, że tak święta jest twa wola,
Żeby śmiertelnik kiedy chciał przekraczać
Bogów najświętsze prawa niepisane –” odpowiada na jego zarzuty.
Nie bała się śmierci, gdyż wiedziała, że i tak umrze, nie bała się także gniewu
Kreona, ponieważ dla niej najważniejsze prawa stanowili bogowie:
„Nie Zeus przecież obwieścił to prawo,
Ni wola Diki, podziemnych bóstw siostry,
Taką ród ludzki związała ustawą.
A nie mniemałam, by ukaz twój ostry
Tyle miał siły i wagi w człowieku,
Aby mógł łamać święte prawa boże,
Które są wieczne i trwają od wieku,
że ich początku nikt zbadać nie może.
Ja więc nie chciałam ulęknąć się człeka
I za złamanie praw tych kiedyś bogom
Zdawać tam sprawę. Po śmierci ja pewna
Nawet bez twego ukazu, a jeśli
Wcześniej śmierć przyjdzie, za zysk to poczytam…”
Dziewczyna była dobrą córką i siostrą, powinna otrzymać za swój czyn nagrodę,
a nie karę. Czy była buntownicza? Tak była, ale przecież każdy wystąpiłby przeciwko
bezsensownym zakazom godzącym w honor najbliższych. Antygona odznaczała się
energią, uporem, porywczością i przedsiębiorczością, dla słusznych spraw broniąc
godności człowieka przed zwierzęcą chęcią upokorzenia, zdeptania i stłamszenia
jego czci. Ktoś powie, że chciała objąć władzę nad Tebami. Możliwe, ale jeśli
tak było, już od dawna miasto miałoby królową. Ta odważna dziewczyna szybko
poradziłaby sobie z niepewnym, nie cieszącym się popularnością Kreonem, chyba
więc nie chodziło jej o władzę.
Nie była chciwa i żądna władzy, nie była również zarozumiała. Chciała tylko,
by mieszkańcy Teb nie dali się zastraszyć nieodpowiedzialnemu człowiekowi, jakim
był Kreon. Pomyślmy tylko, co by się stało, gdyby ten człowiek do końca utrzymał
swoje rządy skoro, początek był tak tragiczny. Z pewnością Teby stałyby się
siedliskiem nieprawości, strachu i zdrady. Antygona swoją śmiercią przerwała
to pasmo terroru i przemocy, za to powinniśmy ją cenić, a pamięć o niej zawsze
powinna być żywa.
[SR]