Mój sąd o czynach bohaterów „Kamieni na szaniec”.
Los sprawił, że bohaterowie „Kamieni na szaniec” – Zośka,
Alek i Rudy – po zdaniu matury nie wkroczyli w zwykłe dorosłe życie. Przeszkodził
im w tym wybuch wojny, który miał zburzyć wszystko, co znali i w co wierzyli.
Warunki wojny wymagają czynów, które są niewyobrażalne w warunkach pokoju, przy
czym niezwykle trudno jest czynom tym przyporządkować jednoznaczne kategorie
etyczne. Innymi słowy, niełatwo jest wyrazić jednoznaczne potępienie lub aprobatę.
Jestem jednak przekonany, że bohaterowie „Kamieni na szaniec” są bohaterami
niezwykle pozytywnymi, a opinia taka wypływa właśnie z mojej oceny ich czynów.
Choć wybuch wojny był dla nich wielkim wstrząsem, a zdarzenia początkowo zupełnie
niezrozumiałe, szybko przystosowali się do nowych warunków. Wiedzieli, że spoczywa
na nich duża odpowiedzialność, zresztą poczucie obowiązku było cechą, która
już wcześniej była u nich bardzo wyraźna.
Początkowo zaangażowali się w akcje Małego Sabotażu. Były to działania zmierzające
ku uprzykrzaniu życia Niemcom na wszelkie możliwe sposoby, jak również karaniu
Polaków, którzy zbytnio uniżali się przed okupantem. Jako przykład może posłużyć
akcja przeciwko właścicielom zakładów fotograficznych, którzy w witrynach umieszczali
zdjęcia Niemców. W takich zakładach członkowie Małego Sabotażu powybijali wszystkie
szyby. W czasach pokoju takie działanie byłoby zwykłym chuligaństwem, ale ocena
ta ulega diametralnej zmianie podczas wojny. Przykłady podobnych akcji można
by mnożyć – zrywanie niemieckich flag, napisy na murach etc.
Czy jednak rzeczywiście takie akcje miały jakiekolwiek znaczenie? Czy nie były
po prostu sposobem wyładowania młodzieńczej energii? Zdecydowanie nie! Faktycznie,
trudno byłoby w ten sposób zniszczyć armię niemiecką, ale rola takich akcji
była zupełnie inna. Podtrzymywała wśród ludzi przekonanie, że jeszcze Polska
nie upadła, że ojczyzna wciąż się broni przed wrogiem. Było to szczególnie ważne
po klęsce kampanii wrześniowej, gdy armia polska została rozbita, a Niemcy wkroczyli
w głąb Polski.
Przyszedł też czas, po półtorarocznej służbie w Małym Sabotażu, na działalność
poważniejszą, dywersyjną. Młodzi ludzie dostali karabiny, pistolety i granaty.
Ich zadaniem było przygotowywanie zbrojnych akcji przeciwko Niemcom. Każda taka
akcja musiała być niezwykle starannie zaplanowana, każdy szczegół trzeba było
przemyśleć. Przygotowania trwały nieraz wiele tygodni, by potem wszystko miało
rozstrzygnąć się w ciągu kilku minut. Przykładem takiej udanej akcji może być
np. wysadzenie niemieckiego pociągu, wiozącego sprzęt wojenny do Rosji.
Z działalnością dywersyjną wiązał się pewien poważny problem, szczególnie piekący
dla Alka. Działalność w Małym Sabotażu, przy całej swojej pożyteczności, była
dość niewinna. W służbie dywersyjnej jednak trzeba było czasem zabijać ludzi.
Alek nie mógł się z tym pogodzić, choć rozumiał taką konieczność. Według mnie
postawa bohaterów „Kamieni na szaniec” była całkowicie usprawiedliwiona. Niemcy
byli najeźdźcami, którzy wtargnęli do ojczyzny Rudego, Alka i Zośki. Obrona
kraju była koniecznością, nawet jeżeli wiązało się z tym zabijanie innych ludzi.
Jak już wcześniej wspomniałem, bardzo wysoko cenię czyny bohaterów „Kamieni
na szaniec”. Najpierw swoją działalnością podziemną podtrzymywali ducha oporu
wśród Polaków, potem zaś przystąpili do bezpośredniej walki z Niemcami, przyczyniając
się do wyzwolenia kraju. Nigdy też nie zapomnieli w ferworze walki o tym, czym
jest przyjaźń i honor, co zasługuje na szczególne uznanie.
[ML]