Moja wizyta w Soplicowie
Plan
1. Podróż do Soplicowa
2. Piękno krajobrazu ziem litewskich
3. Sędzia jako przykład wzorowego gospodarza
4. Rozmowy z młodzieżą
5. Najazd Hrabiego na Soplicowo
6. Moje wrażenia z pobytu w gościnie u Sędziego
Jest piękny, słoneczny poranek, siedzę przed oknem i zapisuję najważniejsze
wydarzenia z wczorajszego dnia w moim sekretnym pamiętniku. Lekki wiaterek wpadł
przez uchylone okno do pokoju i przekręcił kartki na wcześniejsze strony. Uśmiechnęłam
się, gdy zobaczyłam, na jakiej kartce spoczęła moja ręka, gdyż nietrudno było
nie zauważyć wielkiego napisu umieszczonego wcześniej przeze mnie na środku
strony, który brzmiał: „Wizyta w Soplicowie”. Jeszcze raz postanowiłam przeczytać
swoje wcześniejsze zapiski z przebiegu wizyty w posiadłości Sędziego Soplicy.
Podróż do Soplicowa była wspaniałym przeżyciem. Gdzie okiem tylko można było
sięgnąć, roztaczał się ładny krajobraz litewskich ziem. Była to wielka odmiana
po spędzeniu większości czasu w stolicy, w Warszawie, gdzie jedynie słychać
było przejeżdżające co chwila powozy, stukot końskich kopyt o bruk, krzyki kłócących
się ze sobą sprzedawców, a co niedziela gwar tysiąca głosów rozlegający się
na Placu Zamkowym. Natomiast tu można było usłyszeć śpiew ptaków, szum kołyszących
się na wietrze drzew i śpiew chłopów w czasie pracy na polu.
Dworek Sędziego był miejscem, które chętnie odwiedzałam, gdyż stał właśnie wśród
tych pól, na niewielkim pagórku, a zewsząd otaczały go drzewa. Soplicowo miało
to do siebie, że zawsze stało dla każdego otworem, i ta właśnie gościna za każdym
razem, gdy przybywałam tam z wizytą, ujmowała mnie za serce:
„Brama ta na wciąż otwarta przechodniom ogłasza
Że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza”.
Sędzia był ziemianinem jak na owe czasy wzorowym: był ludzki, sprawiedliwy oraz
był świetnym gospodarzem. Cecha jego charakteru, jaką było okazywanie serca
innym, pozwalała mi darzyć go jeszcze większym szacunkiem. W związku ze sporem,
jaki wynikł między Soplicą a Hrabią Horeszką o zamek należący w przeszłości
do Horeszków, przybyło wielu gości. Jednak nawet taka wielka ilość ludzi oraz
gwar, jaki się wywiązał, nie zmienił codziennego wyglądu życia w Soplicowie.
Zatarg o zamek miał rozstrzygnąć Podkomorzy, który był człowiekiem wielce dostojnym,
dumnym, bardzo wrażliwym na punkcie swojej godności.
Największą przyjemność sprawiały mi rozmowy z rówieśnikami. Choć było ich w
Soplicowie niewielu bardzo cieszyłam się, kiedy spotykaliśmy się razem i omawialiśmy
te wydarzenia, które były dla nas najbardziej intrygujące. Wielką sympatią darzyłam
bratanka sędziego, Tadeusza, który ujął mnie swoim stosunkiem do wydarzeń politycznych
w kraju, uważając, że trzeba walczyć o wolność ojczyzny oraz o poprawę bytu
chłopów. Drugą osobą, która wywarła na mnie ogromne wrażenie była Zosia, która
choć była dziewczyną cichą i spokojną, to posiadała wrażliwe serce oraz rozumiała
ból innych. Tych dwoje młodych ludzi i ich nowy pogląd na świat pokazał mi,
że nasz kraj ma szansę na odzyskanie niepodległości.
Pobyt w Soplicowie stawał się z dnia na dzień coraz ciekawszy. Wszystko było
zorganizowane dokładnie, bez większych kłopotów. Tak więc były i spacery po
okolicy, wykwintne uczty, grzybobranie, polowania na leśną zwierzynę. Wszystko
to było dla mnie wspaniałym przeżyciem. I mimo wydającej się monotonności zajęć,
były to sytuacje zarówno zapierające dech w piersiach, jak i pełne humoru nie
spotykane zdarzenia.
Jednym z wielu wydarzeń, które będę wspominać z lekkim dreszczykiem, był niespodziewany
zajazd Hrabiego wraz ze szlachtą zaściankową na Soplicowo i zamknięcie wszystkich
przebywających w gościnie u Sędziego ludzi w jego majątku. Jednakże przybycie
Moskali doprowadziło do tego, że w obliczu prawdziwego wroga zarówno Soplicowie,
jak i Hrabia ze swoimi ludźmi postanowili połączyć wspólne siły w walce z wojskami
cara.
Po tym incydencie, choć był moim zdaniem niepotrzebny, Tadeusz i Hrabia musieli
opuścić Litwę, a ksiądz Robak, który niespodziewanie okazał się bratem Sędziego,
Jackiem Soplicą, został śmiertelnie ranny.
Wizyta ta okazała się dla mnie wielką przygodą, gdyż jeszcze tyle ciekawych
zdarzeń nie miało miejsca w moim życiu. W najśmielszych oczekiwaniach nie wierzyłam,
że zobaczę dwór w Soplicowie w tak zaskakującym świetle wydarzeń. Nie mogę doczekać
się następnej wizyty w tej wspaniałej posiadłości. Może następnym razem dostanę
zaproszenie na wesele Tadeusza i Zosi, gdyż czuję, że należą oni do siebie.
Soplicowo zawsze pozostanie w mojej pamięci jako miejsce cudownej przygody.
Mój drogi pamiętniku, kończę już moją opowieść, teraz będę czekać, aby wpisać
do ciebie kolejną, ciekawą przygodę. Koniec zapisu.
Zamknęłam pamiętnik i wsunęłam go do najniższej szufladki, dziś i tak już nic
nie napiszę. Wspaniale było przypomnieć sobie tamte wydarzenia. Zamknęłam szufladkę.
[SR]