Obraz dwóch powstań w polskiej literaturze powojennej.

Liczni poeci i pisarze, którzy przeżyli wojnę, zapragnęli
oddać na kartach literatury możliwie najwierniejszy obraz i nastrój dni okupacji.
Stając w osobach świadków historii powzięli na siebie trud utrwalenia pewnych
zdarzeń i postaw ludzkich.

Ze względu na wagę i doniosłość zdarzenia częstym tematem ich utworów jest powstanie
w getcie w 1943 r. oraz powstanie warszawskie z 1944 r. Owe zbrojne gesty determinacji
i niezgody na niewolę i zagładę pociągnęły za sobą pragnienie, aby wszyscy dowiedzieli
się, jak było naprawdę, ile było w tym zrywie bohaterstwa, a ile okrucieństwa
i beznadziejności.
O powstaniu w getcie mówią w swych utworach tacy pisarze jak Hanna Krall, Kazimierz
Moczarski, Andrzej Szczypiorski. Dostarczają oni dowodów martyrologii Żydów.

W książce Hanny Krall pt.: „Zdążyć przed Panem Bogiem” ukazane są wstrząsające
obrazy życia w getcie. Oto dobrodziejstwem jest odstąpienie cyjanku; istnieje
walka o tzw. numerki życia; samobójstwa; brak żywności. Ludzie doprowadzeni
są na skraj wytrzymałości. Straszliwa jest w powieści beznamiętna, na wzór naukowych
opisów, analiza głodu i procesu śmierci głodowej człowieka. Walka i bohaterstwo
narodu żydowskiego są w tych utworach szczególnie eksponowane. W „Początku”
wyrazicielem postawy wielu tysięcy Żydów, którzy postanowili nie czekać dłużej
biernie na dokonanie się ich zagłady, jest młody Henio Fichtelbaum. Wraca do
walczącego getta, bo tylko śmierć z bronią w ręku uważa za godną; inaczej nie
chce umierać.
O zawziętości i desperacji Żydów w walce, szeroko mówi w swych zwierzeniach
skierowanych do Kazimierza Moczarskiego Jürgen Stroop – głównodowodzący akcją
likwidacji getta w kwietniu 1943 roku. Podkreśla, że Niemcy byli wręcz zaskoczeni
uporem i odwagą swego przeciwnika, którego dotąd nie doceniali. „Żydzi zaskoczyli
mnie i moich podwładnych swą wolą walki. My, dawni kombatanci pierwszej wojny
i SS-owcy, my wiemy, co to jest wola walki. Wyrabiano w nas taką wolę, hart,
upór, twardość. I właśnie u Żydów warszawskich pokazała się taka wola walki,
zaskakując nas całkowicie”.
Stroop zauważa też sprawność działania organizacji podziemnych, ich spryt, zdolność
do maskowania się. Mówi o trudnościach w wykryciu i dotarciu do bunkrów, składów
amunicji i siedzib sztabów żydowskiego ruchu oporu. Skarży się na małe oddziały,
które nocą, bez zwrócenia uwagi Niemców potrafiły przemieszczać się po mieście
do nowych punktów. – „Mimo stałego ulepszania metod walki „partyzanckiej” nie
udało się nam wyplenić nocnych markowań Żydów”.
Szczególne wrażenie na oficerze SS wywierają młode Żydówki – członkinie ŻOB-u.
„Myślę – powiedział kiedyś – że nie były to ludzkie istoty: chyba diablice albo
boginie. Spokojne. Sprawne jak cyrkówki. Często strzelały z pistoletów jednocześnie
z obu rąk. Zażarte w walce, do końca”.
W „Rozmowach z katem” jest też świadectwo okrucieństwa i niehumanitaryzmu Niemców
wobec Żydów. Z powodu tak ciążącego im oporu przeciwnika, decydują się na czyn
bestialski. Podpalają domy, bunkry, pozwalając, by ludzie spalili się w nich
żywcem. Powoli w płomieniach staje całe getto. Ludzie skaczą z dachów, okien,
balkonów. Niejednokrotnie giną od kul wyborowych strzelców niemieckich, którzy
za strącanie „spadochroniarzy” odznaczeni zostaną specjalnymi medalami. Wedle
relacji Stroopa: „Niektórzy Żydzi zrozpaczeni i zrezygnowani. Inni – bojowi
i zadziorni do ostatniej sekundy. Złorzeczą nam. Wymyślają. Śpiewają polski
hymn narodowy, niektórzy psalmy”.
Tak oto umierają ci, którzy podjęli bój o swoją godność i prawo do ludzkiej
śmierci. Z odwagą, honorem, ale w jakże bestialski sposób potraktowani przez
swoich oprawców.
Podobnie oddawali swoje życie w imię wolności uczestnicy powstania warszawskiego.
O ich czynach i postawach nie pozwolili nam zapomnieć tacy pisarze jak Roman
Bratny czy Miron Białoszewski. „Kolumbowie rocznik 20” to słynna powieść o młodych
żołnierzach AK i ich zrywie wolnościowym. Powody, dla których chwytają za karabiny
są takie same jak w przypadku Żydów. Nie chcą już więcej, nie mogą znieść niewoli,
terroru i grozy. Podobne są też niestety ich losy w powstaniu – walczą i giną.
Z kolei bardzo ciekawym i dosyć obszernym studium nad zachowaniem się w czasie
powstania ludności cywilnej jest „Pamiętnik z powstania warszawskiego” autorstwa
Mirona Białoszewskiego. Widzimy, że stosunek do powstania ludzi, którzy nie
są zmobilizowani w żadnych oddziałach wojskowych jest bardzo pozytywny. Chętnie
zgłaszają się oni do pomocy żołnierzom w sypaniu barykad, odgruzowywaniu czy
transporcie rannych. W schronach gdzie chowają się wszyscy przed bombardowaniami
kwitnie życzliwość, solidaryzm i uczynność. Ludzie dzielą się jedzeniem, modlą
się wspólnie, uroczyście przyrzekają powstrzymywanie się przed kłótniami. Choć
owe piwnice, w których gnieżdżą się setkami dawno są już przepełnione, nigdy
nie odmawia się „gościny” i miejsca nowo przybyłym.
[MP]

Komentarz
Zachwiane proporcje między częściami pracy. Piszący prawdopodobnie
nie zna „Kolumbów” Bratnego, ponieważ ograniczył się do ogólników i frazesów.
Brak zakończenia.
W pracy daje się zauważyć naruszanie norm składniowych, błędne frazeologizmy
– szczególnie we wstępie.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *